W meczu 24. kolejki leszczyńskiej klasy okręgowej Pogoń Śmigiel pokonała Wisłę Borek Wlkp. 2:1.
Początek spotkania nie obfitował w sytuacje strzeleckie. W 7. minucie gospodarze oddali groźny strzał zza pola karnego, ale na posterunku był Mariusz Szkudlarek, który pierwszy raz w swojej seniorskiej karierze rozpoczął mecz w podstawowy składzie. W 21. minucie szansę na zdobycie gola miała Wisła. Cezary Tomczak zagrał do Krzysztofa Koniecznego, który oddał strzał po ziemi w kierunku dalszego słupka. Piłka niestety minimalnie minęła bramkę. Gol otwierający wynik sobotniego spotkania padł w 28. minucie. Gospodarze wykonywali rzut wolny z okolic 25. metra, a bezpośredni strzał Artura Nowickiego dał prowadzenie Pogoni. 60 sekund później gospodarze mogli podwyższyć prowadzenie, ale bardzo dobrze interweniował młody bramkarz Wisły. W końcowych minutach pierwszej połowy do głosu zaczęli dochodzić biało-zieloni. W 40. minucie w pola karne dośrodkowywał Cezary Tomczak, obrońca gospodarzy głową przedłużył piłkę, która spadła na głowę Dawida Robaka. Napastnik przyjezdnych nie potrafił jednak umieścić piłki w siatce w tej bardzo dobrej sytuacji. Co się odwlecze, to nie uciecze. Dwie minuty później świetnym podaniem popisał się Tomasz Molka, a Dawid Robak wykorzystał sytuację sam na sam, wyrównując stan meczu. W ostatniej minucie pierwszej połowy ponownie przed szansą stanął Dawid Robak, ale strzał lewą nogą obronił bramkarz.
Początek drugiej odsłony to znowu lepsza gra biało-zielonych. Wiślacy dwukrotnie zagrozili bramce Pogoni. W 53. minucie świetne podanie otrzymał Piotr Budzyń, który miał bardzo dużo czasu na przyjęcie i wbiegnięcie z piłką w pole karne, ale pospieszył się ze strzałem i fatalnie przestrzelił. Cztery minuty później bardzo dobre uderzenie z rzutu wolnego oddał Krzysztof Konieczny, ale bramkarz miejscowych był na posterunku. Później gra się uspokoiła, oba zespoły nie potrafiły stworzyć sobie 100% sytuacji. Jak się później okazało, była to cisza przed burzą, która rozpoczęła się w 85. minucie. Mariusz Szkudlarek pewnie łapie dośrodkowanie z lewej strony. Przy tej sytuacji było również dwóch zawodników gości oraz dwóch zawodników miejscowych. Jeden z nich wpadł w bramkarza Wisły i sędzia użył w tym momencie gwizdka. Wszyscy, zarówno zawodnicy z Borku Wielkopolskiego, jak i Śmigla, byli przekonani, że faulowany w tej sytuacji był młody golkiper biało-zielonych. Sędzia uznał jednak, że popychany był jeden z zawodników Pogoni i wskazał na 11. metr. Jedenastkę pewnie wykorzystał Artur Nowicki. Rozczarowania po meczu nie krył trener Tomasz Gawroński, który określił ten mecz jako skandal.